AKTUALNOŚCI

13 grudnia 2016, 18:09

Jak może być jeszcze lepiej?

Przemiła ekspedientka w sklepie, który czasami odwiedzam udzieliła mi przy płaceniu zupełnie przeze mnie nieoczekiwanego rabatu.
– Ojej, dziękuję! Jak miło i jak może być jeszcze lepiej? – zareagowałam.
– Pani też to mówi?! – zdziwiła się sprzedawczyni – Co to za dziwne pytanie? Moja znajoma też ciągle to powtarza, nawet wtedy, kiedy nie jest jej dobrze – dociekała. O co w tym chodzi?

Niby zwykłe pytanie, ale jakby nieprzystające do niczego… Porusza w ludziach coś ważnego, skoro właściwie nikt nie przechodzi wobec niego obojętnie. Wyróżnia się spośród tego, co zwykle mówimy i słyszymy. Budzi zmieszanie, zdziwienie, uśmiech. Zdarza się, że nawet lekki sprzeciw, a u niektórych mały lęk.

Kiedy jest nam dobrze, o wiele częściej mówimy „lepiej już być nie może”. Bo kiedy jest dobrze, to sama myśl, że możemy chcieć „lepiej” budzi w nas obawę, że stracimy to, co mamy teraz. Lepiej zatem – zgodnie ze znanymi i nadużywanymi powiedzonkami – nie zapeszać i nie kusić losu. „Jest dobrze, a lepsze jest wrogiem dobrego”. Nie śmiemy prosić o więcej, nie mamy czelności. Nie zasługujemy? A może sami nie dajemy sobie prawa do tego, żeby otrzymać od życia jeszcze więcej? Aby było ono jeszcze lepsze…

Trochę jakbyśmy bali się kruchości tego, co miłe, fajne, cudowne… jakby ta bańka szczęścia miała pęknąć, zniknąć czy odlecieć. Czego się obawiamy? Co się pod tym kryje? To tak, jakbyśmy sami sobie nie dawali prawa do więcej…poprzestając na tym, co jest. Jakbyśmy nie posiadali nawet zdolności do zapraszania i poszerzania tego co fajne, radosne, dobre. Zgodnie z powszechnie już znanym prawem przyciągania, jeśli będziemy wysyłali sygnał, że jesteśmy gotowi na wspanialsze rzeczy, że wiemy, iż więcej zawsze jest możliwe, to on będzie nieustannie ściągał takie właśnie rzeczy do nas, a my będziemy tym zaproszeniem wibrowali we wszechświecie.

Przecież pytając „Jak może być jeszcze lepiej” mówimy sobie i światu, że jest dobrze, fajnie, super i prosimy o więcej tego wszystkiego. Ogłaszamy gotowość przyjęcia kolejnych pozytywnych zdarzeń, doświadczeń i sytuacji. To tak, jakby pozwolić sobie na prezent dla samego siebie.

Najdziwniejsze jednak jest to, że pytanie „Jak może być jeszcze lepiej?” warto zadawać także wtedy, gdy coś dzieje się nie po naszej myśli, kiedy spotyka nas coś niefajnego, a na usta cisną się niecenzuralne słowa. Wtedy to pytanie pozwala nam się zdystansować, nie popadać w smutek,  złość, czy nawet agresję. Dzięki niemu nie wpadamy w tę niczego nie tworzącą spiralę konkluzji, złorzeczeń i złych scenariuszy. Zatrzymujemy to na samym początku; jakbyśmy podkładali nogę samoistnie następującej po sobie serii złych emocji i interpretacji zdarzeń.

Wypowiadając to dziwne pytanie w momencie niefajnego zdarzenia, naprawdę zapraszamy wspanialsze rzeczy niż ta, która się właśnie przytrafiła. Nie wypieram tego, co się stało, ale od razu zapraszam wspanialsze.

Gdy dzieje się coś złego i powiemy „Jak może być jeszcze lepiej?” to tak, jakbyśmy byli dzieckiem, które słyszy „O, złapałeś zająca!”, zaraz po tym jak przewróciło się na ziemię. Słysząc ten pozytywny okrzyk dorosłego, dziecko waha się trochę i najczęściej w końcu rezygnuje z płaczu. Skoro tak łatwo przychodzi nam pokazywanie dzieciom innego spojrzenia na bolesne sytuacje, to dlaczego odrzucamy ten mechanizm jako dorośli wobec samych siebie? Dlaczego często szukamy u  innych zrozumienia, jak biedni jesteśmy z tym, co nam się przytrafia i potwierdzenia naszego sposobu patrzenia na „niefajne” zdarzenia? „Nie uwierzysz, co się stało”, „Dlaczego to zawsze mnie spotyka”, „Siła złego na jednego”, „Mówiłem, że mam pecha” … i wypowiadając to zaklinasz rzeczywistość, żeby Ci ciągle pokazywała, że masz rację. A Ty latami cudnie kreujesz własną samospełniającą się przepowiednię… Tylko, czy o to Ci naprawdę chodzi?

A jeśli słowa naprawdę mają moc? Tak naprawdę? Jeśli to od naszych słów i energii, z jaką je wypowiadamy zależy to, jak będzie wyglądało nasze kolejne 5 minut, 5 lat, nasze całe przyszłe życie?

Czy to frazes, że mają moc? Na ile wiesz, że tak jest? Jeśli naprawdę wiesz, że tak jest, to ilu rzeczy nie powinieneś był powiedzieć i pomyśleć o sobie, o innych, o swoim życiu choćby dzisiaj? A jeśli już koniecznie żyjesz zgodnie z „powiedzonkami” i przysłowiami, to może chociaż nie baw się w kruka, żebyś „sobie czegoś złego nie wykrakał”!

Wtedy w sklepie nie wiedziałam jeszcze, że znajoma ekspedientki, która podobnie jak ja zadaje to dziwne pytanie, przyjdzie do mnie następnego dnia na warsztaty. Nie wiedziałam, że trzy dni wcześniej wypowiedziała prośbę, żebym weszła kiedyś do jej sklepu. Weszłam do sklepu jej koleżanki – 300 metrów od jej miejsca pracy. I co na to powiecie? Mnie do głowy przychodzi jedno niezwykłe pytanie… Jak może być jeszcze lepiej:-)?

Wszystkie aktualności